niedziela, 3 lipca 2016

Dotarłam!

!Hola
Właśnie dobiega końca czwarty dzień odkąd jestem w Vigo. Miasto jest fantastyczne, ludzie przemili a widoki zapierają dech w piersi. Rodzina do której trafiłam również jest cudowna, chłopcy bardzo aktywni i (czasem nie) grzeczni, hostka bardzo pomocna i kochana. Od jutra zaczynam swoją typową pracę jako opiekunka ponieważ jako, że teraz był weekend to miałam wolne którego oczywiście nie przesiedziałam w domu. Wczoraj byłam w centrum i mam dla was troszkę zdjęć abyście mogli zobaczyć gdzie tak właściwie trafiłam.




Po wycieczce do miasta wybrałam się na jedną z kilku plaż w mojej okolicy jednak cieszyła się ona dużym zainteresowaniem wśród ludzi i razem z kocem wylądowałam na skałach czego bardzo nie polecam - poobijane nogi, lejąca się krew..horror. Ale i tak było warto! 



To chyba ten moment w którym powinnam wspomnieć jak przetrwałam pierwsze dni  w odległości trzech i pół tysiąca kilometrów od domu. Było ciężko, chwilami dalej jest zwłaszcza kiedy zostaję sama ale teraz już nie ma odwrotu i trzeba spełnić wszystkie postawione sobie cele. Nie jest to ani czas ani miejsce na poddawanie się emocjom więc nawet kiedy oczy napływały mi łzami wystarczyło abym spojrzała na uśmiechnięte buzie chłopców i już za chwilę sama byłam szczęśliwa. Za rodziną i przyjaciółmi tęskniłam, tęsknię i będę tęsknić do samego powrotu do Polski ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - trochę sobie ode mnie odpoczną :D A do tego czasu jest Facebook, Skype i inne wynalazki które nie pozwolą nam o sobie zapomnieć.

snapchat: rrrudolf
instagram: rrrudolf
tumblr: vanillaintheair





środa, 29 czerwca 2016

30.06.2016

Cześć,
pierwszego posta piszę siedząc pod ścianą w terminalu numer 2 na Lotnisku Barajas w Madrycie. Jest godzina 03:04. Przede mną jeszcze trzy w tym samym miejscu, a później walka z czasem w drodze na pociąg do Vigo, miasta które jest moim celem. Tam czeka na mnie trójka wspaniałych (mam nadzieję..) chłopców z którymi spędzę najbliższe dwa miesiące. 

Jak zapewne niektórzy z czytających zdążyli się domyślić będzie to blog opisujący moją przygodę w Hiszpanii. Tworzę go bardziej dla siebie aniżeli dla innych. Myślę, że będzie to fantastyczna pamiątka do której będę mogła wracać kiedy tylko mi się zamarzy.

Nazywam się Ola i od dziś zaczynam swoją przygodę jako Au pair in Spain. Sama do końca nie mogę uwierzyć, że rzeczywiście jestem w Hiszpanii. Cały czas mam wrażenie jakbym nawet nie opuściła Polski, a to powinno utkwić mi w pamięci bardzo dobrze zważywszy na mój niefortunny lot, który najpierw opóźnił się o godzinę, a następnie właściwie cały czas odbywał się podczas burzy. Ci bardziej zorientowani będą wiedzieć z czym się to wiąże, a dla tych mniej - turbulencje, czasem bardzo silne turbulencje.. 

Właściwie nie wiem co jeszcze mogłabym tu zawrzeć dlatego też dodam kilka zdjęć z dzisiejszej podróży.

!Adiós